Soh

Thank you Paul Wolf for sharing this translation of Tommy M.'s writings from https://www.awakeningtoreality.com/2012/08/tommy-m_20.html:

 

Wiadomość z grupy „Awakening to Reality”, autor: Soh
Tłumaczenie: Paweł Wilk
20 sierpnia
Tommy M.
Thusness i ja uznaliśmy, że teksty Tommy’ego M. z grupy Facebooka „Useful Talk” są dobrze
napisane, z wielką jasnością wglądu i doświadczenia. Tommy jest doświadczonym praktykiem,
który uczestniczy jako moderator w internetowej społeczności Dharma Overground, założonej
przez Daniela Ingrama. Niedawno zaczął prowadzić bloga zatytułowanego „Methods of
Awakening” z bardzo dobrymi i praktycznymi poradami.
Oto kompilacja niektórych jego postów (w dowolnej kolejności):
Dziś wieczorem zdałem sobie sprawę, że odpowiedziałem na kilka postów, ale nigdy się właściwie
nie przedstawiłem, a biorąc pod uwagę, że mam tendencję do bycia rozwlekłym i irytująco
gadatliwym pisarzem, którego styl może czasem sprawiać wrażenie autorytarnego, pomyślałem,
że warto się przywitać i wyjaśnić kilka spraw, na wypadek gdyby moje odpowiedzi były brane za
coś więcej, niż tylko opinię.
Nazywam się Tommy, mam za sobą około 15-16 lat praktyki w różnych tradycjach, metodach
i technikach, począwszy od buddyzmu po magię. Lubię pomagać ludziom w ich praktyce, jeżeli
mogę, a także uczyć się więcej o własnej praktyce i o tym, jak żyć lepiej, szczęśliwiej i bardziej
pomocnie. To jest proste, nie jestem żadnym autorytetem i nie twierdzę, że jestem ekspertem
w czymkolwiek; to, co mówię, opiera się na doświadczeniu, a nie na tym, co przeczytałem
w książce lub online, czy usłyszałem od kogoś innego. Moja obecna praktyka (luźno) mieści się
w modelach buddyjskich, choć skłaniam się ku bardziej swobodnemu podejściu. Zasadniczo:
jeżeli coś działa, używaj tego.
Tak, najprawdopodobniej wygląda to na pewnego rodzaju egotyczne „spójrz na mnie”, ale tak nie
jest i z pewnością nie jest to intencją, z jaką to piszę. Po prostu wiem, że mój sposób pisania
może sprawiać, że wydaję się nieco arogancki dla niektórych i chciałem to zaznaczyć, zanim będę
kontynuował. Mam nadzieję, że wszyscy zdołacie odnaleźć koniec cierpienia, stresu, napięcia,
niezadowolenia czy czegokolwiek, czego szukacie i cieszę się, że mogę być członkiem
społeczności razem z wami. Pokój.
* * *
Dzięki Nick, doceniam zaproszenie i cieszę się z możliwości wniesienia wkładu w jakikolwiek
sposób.
Najpierw odpowiem na pytania, a potem dokonam przedstawienia się, ale jeżeli jest coś jeszcze,
co chciałbyś wiedzieć, nie wahaj się pytać, a ja postaram się odpowiedzieć tak szybko, jak to
możliwe.
1) Czy w ogóle istnieje „ja”, gdziekolwiek, w jakimkolwiek kształcie lub formie?
Czy kiedykolwiek istniało?
Nigdzie nie można go znaleźć i nigdy go nie było.
2) Wyjaśnij szczegółowo, czym jest iluzja oddzielnego „ja”, kiedy się zaczyna i jak działa.
W momencie, gdy się rodzimy, zaczynamy doświadczać świata jako czegoś, co nie jest „tym”
lub nie jest tym, co wydaje się doświadczać „tego”, ustala się podstawowy mechanizm
psychologiczny, który tworzy fundamentalną dwoistość „tego” i „tamtego”, co zazwyczaj
opisywane jest w kategoriach przetrwania jako „podchodzenie” i „unikanie”. Podchodzimy do
tego, co jest przyjemne i pomocne dla „tego” i unikamy tego, co jest nieprzyjemne lub
szkodliwe dla „tego”. Chociaż jest to konieczne dla naszego przetrwania i rozwoju jako
gatunku, ta dwoistość pozwala na pojawienie się poczucia „ja”, oddzielnego „tego” czegoś,
które doświadcza oddzielnego „tamtego”, i w ten sposób prowadzi do stworzenia podmiotu
i przedmiotu. To właśnie ten fundamentalny błąd w procesie poznawczym, po prostu przez
ignorancję co do tego, że „ja” nigdy tak naprawdę nigdzie nie można było znaleźć, pozwala na
pojawienie się „ja” i jego dalsze utrzymywanie się.
Ten podstawowy błąd percepcyjny jest następnie wzmacniany przez całe nasze życie
z powodu tego, że warunek dualistyczny jest normą dla większości świata, a my uczymy się
doświadczać świata w kategoriach wymiaru przestrzennego, separacji i obiektywizacji.
Dlaczego? Ponieważ ludzie to w rzeczywistości tylko duże małpy, które nauczyły się
zapisywać i komunikować abstrakcyjne myśli; myśl jest miejscem, gdzie „ja” próbuje się
ukryć, udając, że te myśli należą do kogoś i że jest ktoś, kto decyduje się je „myśleć”
w dowolnym momencie. Jednak, gdy przyjrzymy się i zobaczymy, czy te myśli różnią się od
siebie nawzajem, czy są jakoś wyjątkowe, trwałe lub pojawiają się gdzieś „z myśliciela”, co
znajdujemy?
Tak długo, jak żyjemy z niekwestionowanym założeniem, że „ja”, jako niezależnie istniejące,
i trwałe istnieje w jakikolwiek sposób, będziemy związani z życiem pełnym cierpienia opartego
na fundamentalnym dualizmie odpychania/przyciągania. Na dodatek, dosłownie robimy to
sobie sami, a zaprzestanie tego nie wymaga niczego więcej, niż jasnego zobaczenia, co
faktycznie tu jest!
3) Jakie to uczucie, widzieć to?
Podsumowałbym to jednym słowem: klarowność. Kiedy to uświadomienie po raz pierwszy się
pojawia, jest to dosłownie nie do wyobrażenia jak klarowny, nieskazitelny i żywy staje się
świat, i jak zawsze taki był. Nadal jesteś tam, jako to ciało robiące, co robi, ale jest namacalne
uczucie wolności, gdy ciężar identyfikacji, co jest dosłownym, ale trafnym sposobem opisania
tego, opada po raz ostatni.
4) Jak opisałbyś to komuś, kto nigdy nie słyszał o tej iluzji?
To dosłownie jak obudzić się z snu w ciepły letni poranek.
5) Co było ostatnim czynnikiem, który „popchnął cię” i sprawił, że przejrzałeś iluzję „ja”?
Ze względu na moją sytuację w tamtym czasie, kontemplowałem, jak wszystkie rzeczy są
nietrwałe i podlegają zmianie. Stało się jasne, że jedyną stałą, jaką mogłem znaleźć w swoim
życiu, była zmiana i uświadomiłem sobie, że nawet to poczucie „ja” nie jest z tego wyłączone,
więc przyjrzałem się bliżej: to była tylko jedna myśl, potem kolejna myśl, potem kolejna
w nieskończoność, a potem… BUM. Po tym wszystkim świat wydawał się otwierać w zupełnie
inny sposób i życie nigdy nie było już takie samo.
Wprowadzenie:
Jestem zwykłym człowiekiem z okolic Glasgow, który od około 15 lat zaangażowany jest
w duchową podróż. Historia mojej praktyki obejmuje buddyzm oraz magię chaosu, chociaż
ogólnie opisałbym moje podejście jako swobodne i synkretyczne, z naciskiem na modele
buddyjskie, ponieważ są one najjaśniejsze i najmniej dogmatyczne (u podstawy), jakie
kiedykolwiek napotkałem. Ostatecznie najbardziej interesują mnie szczegóły technik
medytacyjnych, mentalne postawy zaangażowane w te praktyki i badania oraz znalezienie
sposobu na ich prezentację bez związku z jakimkolwiek konkretnym modelem duchowym czy
psychologicznym.
Pierwszy raz doświadczyłem „nie-ja” na początku 2009 roku, co stało się punktem zwrotnym
w mojej praktyce i doprowadziło do najbardziej wyraźnej i oczywistej trwałej zmiany percepcyjnej,
jakiej kiedykolwiek doświadczyłem. Od tego czasu utrzymuję praktykę vipassany, buddyjskiej
praktyki wglądu, która wykorzystuje czystą uwagę w odniesieniu do chwilowych odczuć, aby
badać naturę rzeczywistości, co doprowadziło do dalszych zmian w moim sposobie
doświadczania świata. Obecnie uczestniczę i zajmuję się moderowaniem stron „Hardcore
Dharma”, „The Dharma Overground”, oraz prowadzę bloga zatytułowanego „Methods of
Awakening”, który jest moją próbą opisania fenomenologicznych podstaw technik dostępnych
w różnych tradycjach, aby umożliwić osobie uświadomienie sobie swojej prawdziwej natury.
Jak pewnie zauważyliście, mam tendencję do pisania w dość rozwlekły i szczegółowy sposób, ale
robię to z powodu klarowności komunikacji. Czasem może to wydawać się protekcjonalne lub
aroganckie, a moja skłonność do bycia dość bezpośrednim i szczerym ogólnie nie pomaga.
Wiem, że może to wydawać się dziwnym wprowadzeniem, ale z doświadczenia wiem, że mój styl
pisania może być początkowo źle odebrany przez tych, którzy mnie nie znają. Dlatego chciałem
to zaznaczyć i powiedzieć, że z całkowitą szczerością, nigdy, przenigdy nie mam na celu
wyrządzenia krzywdy ani osobistej zniewagi, nawet jeśli czasami mogę wydawać się
konfrontatywny. Moim największym zainteresowaniem w życiu jest zakończenie fundamentalnego
cierpienia spowodowanego ignorancją, zarówno dla siebie, jak i dla moich bliźnich, na tym
świecie.
W każdym razie mam nadzieję, że ten epicki, ponad 1000-słowny wpis będzie wystarczającym
wprowadzeniem i udowodni moje kwalifikacje, że tak powiem, ale jak powiedziałem na początku,
proszę, pytajcie o cokolwiek chcecie, a ja odpowiem jak najszybciej. Jeszcze raz dziękuję Nickowi
za wprowadzenie na stronę oraz pozostałym administratorom za prowadzenie tej strony; widzieć
innych zaangażowanych w szlachetną sprawę zakończenia cierpienia jest inspirujące i z radością
biorę w tym udział na wszelkie możliwe sposoby.
Pokój wam wszystkim i obyście zakończyli cierpienie w tym życiu.
Tommy
* * *
Percepcję można opisać jako spotkanie świadomości zmysłowej z odpowiadającym jej punktem
kontaktu i obiektem zmysłowym, tzn. świadomość ucha, słyszenie i dźwięk = percepcja dźwięku;
staje się to oczywiste przez obserwację, że nie ma różnicy między procesem słyszenia
a słyszanym dźwiękiem, a jakiekolwiek rozdzielenie między tymi dwoma jest całkowicie
implikowane przez jakąś myśl, przez wiarę lub przez jakieś niekwestionowane założenie
dotyczące tego, czym „jest” rzeczywistość. Jeżeli jest to wyraźnie doświadczane przez
bezpośrednią obserwację, uważność lub świadomość (odpowiednio wykonywaną) tego procesu
zmysłowego kontaktu moment po momencie – nie tylko przez intelektualne poznanie lub
początkowy wgląd w to, co naprawdę oznacza brak poczucia ja/siebie/duszy/agenta/działacza/
punktu centralnego/astralnego potwora voodoo/itp. – wtedy dualizm rozpada się dalej i pojawia
się kolejny poziom doświadczania, żywy i natychmiastowy, taki jakim zawsze był. Mimo to,
chociaż ten sposób doświadczania jest, moim zdaniem, zdecydowanie lepszy od jakiegokolwiek
innego sposobu życia, wydaje się możliwe wyjście nawet poza niego! Choć w tym momencie
takie rozróżnienia – nie tylko intelektualnie, ale i doświadczalnie, jako rzeczywistość prezentująca
się, tylko część tej świetlistej interakcji wrażeń – już się nie pojawiają, więc nawet opisanie tego
w ten sposób byłoby mylące. Wystarczy powiedzieć, że to naprawdę zajebiste.
Proszę zrozumieć, że nie mam na myśli tego komentarza o „intelektualnym poznaniu czy
początkowym wglądzie… itp.” w jakimkolwiek pejoratywnym lub obraźliwym sensie, po prostu
szczerze opisuję to, co tutaj widzę i czasami czytam. To nie jest tak proste, jak po prostu „stać się
wyzwolonym” czy „przebudzonym” bądź przyjęcie jakiejkolwiek innej etykietki dla oczywiście
wartościowej realizacji; też tam byłem i myślałem, że jestem Królem Gówna, jak „Jestem
Wszystkim i Wszystko Jest Mną” i te wszystkie bzdury, gdzie myślisz, że w końcu to rozgryzłeś,
tylko po to, by rzeczywistość kopnęła cię w tyłek lekcją, dlaczego to ssie, musząc radzić sobie
z ciągłym, choć początkowo subtelnym, dualizmem między podmiotem a przedmiotem. Nie
twierdzę, że jestem kimś wyjątkowym, ekspertem, autorytetem czy jakimś super-oświeconym
nauczycielem czy czymkolwiek. Jestem tylko facetem, który to robi od jakiegoś czasu i odkrył, że
to gówno idzie znacznie dalej, niż mogłoby się wydawać. Kiedy używam fraz takich jak „poza
wyobraźnią”, mówię to dosłownie i z całkowitą szczerością; jeżeli jesteś zadowolony z tego,
gdzie, że tak powiem, jesteś, to absolutnie w porządku i popieram to w 100%, jednak moje ciągłe
doświadczenie przekonało mnie, że, chociaż zobaczyłeś, że nigdy nie było czegoś takiego jak ja,
metaforyczna królicza nora jest głębsza, niż sprytna uwaga na ten temat, którą mógłbym teraz
wymyślić.
* * *
Inges, nie miałem na myśli sugerowania, że Ty czy ktokolwiek inny tutaj doświadczył jedynie
intelektualnego poznania. Chodziło mi o to, że taki poziom zrozumienia jest dość łatwy do
osiągnięcia, ale jak wiesz, różni się znacznie od doświadczalnego uświadomienia.
Kiedy mówię, że „dualizm rozpada się dalej”, mam to na myśli dosłownie; choć patrzałeś przez
iluzję jaźni, niewątpliwie nadal istnieje subtelne, lub może nie tak subtelne, przypisanie podmiotu/
przedmiotu, które jest tworzone, na najbardziej grubym i oczywistym poziomie, przez brak
klarowności co do pojawiania się afektywnych emocji/uczuć. W porównaniu do tego, jak
doświadczałeś świata „wcześniej”, obecny poziom klarowności i niedualnej świadomości wydaje
się niesamowity, ale po pewnym czasie staje się „normalny”; nawykowe tendencje do uznawania
podmiotu za jakieś rzeczywiste obiekty będą się powtarzać, dopóki nie wyeliminujesz
fundamentalnej niewiedzy, która prowadzi do ich powstawania. Zauważ też, że kiedy używam
terminu „ignorancja” [„niewiedza” – przyp. tłum.], nie mam na myśli nic obraźliwego, używam go
w sensie, w jakim jest używany w buddyzmie, aby wskazać brak wglądu w naturę rzeczy.
Kontynuowanie badania i analizowania własnego doświadczenia, tak jak to robiłeś, będzie nadal
ujawniało coraz więcej warstw przekonań, uwarunkowań, formacji wolicjonalnych
i niekwestionowanych założeń dotyczących doświadczenia, które można rozebrać i zobaczyć,
czym są: umysłowymi fabrykacjami. Wiem, że sugerowanie, iż w jakiś sposób nie jesteś jeszcze
„tam”, może wydawać się obraźliwe lub aroganckie, i może tak jest, ale proszę cię, abyś bliżej
przyjrzał się, kto lub co jest „obrażone” tą sugestią.
Piszesz:
— „Mimo to wydaje się możliwe przejście nawet poza to!”,
lecz nie wyjaśniasz gdzie, co i jak. Czy możesz powiedzieć więcej na ten temat?
Mówiąc, że wydaje się „możliwe przejście nawet poza to”, jest to niewątpliwie niedokładne,
ponieważ sugeruje, że istnieje jakiś „to” czy „tamto” lub cokolwiek związanego z lokalizacją,
kierunkiem, wymiarem czy przestrzenią. Opiszę krótko, jak rzeczy się rozwijały dla mnie,
doświadczalnie, od momentu początkowego zrozumienia anatty:
Przejrzenie iluzji jaźni jest jak otwarcie drzwi do cudu, ale stawianie pierwszych niepewnych
kroków w tej niesamowitej klarowności i żywości pozostawia cię nieco oślepionym. Myślisz, że
udało ci się przejść i doświadczyć „przebudzenia” lub „oświecenia”, bo to tak, jakbyś obudził się
ze snu, że „ty” w ogóle istniałeś… to jak sekundy po przebudzeniu się w słoneczny poranek, nie
wiedząc kim ani gdzie jesteś, ani co przyniesie dzień, wszystko świeże i nowe… ale twoje oczy
przyzwyczajają się do „światła” i zaczynasz widzieć, że zamiast być gdzieś „indziej”, jesteś nadal
tam, gdzie byłeś, ale z tym nowym zrozumieniem i klarownością. Przechodząc przez ten pozornie
nowy świat, spotykasz innych i jeżeli chcesz, zaczynasz uznawać tę nową „tożsamość”, to „ja bez
ja”, jak pustą formę, w której wyrzeźbisz swoje nowe życie jako „wyzwolony” czy „oświecony”.
Powoli, ale pewnie, stare nawyki wracają i zaczynasz denerwować się na ludzi, irytować się
bieżącymi wydarzeniami, emocjonalnie perturbować się codziennymi nieporozumieniami, ale cały
czas powtarzasz sobie jak mantrę, „nie ma »mnie«, który by to czuł, więc nie muszę się tym
zajmować”. Kontynuowanie badania swojego bezpośredniego doświadczenia zmysłowego,
widzenie, że nie można znaleźć żadnego podmiotu, że trwałość i zmiana są tylko imputacjami
umysłu, i jak trzymanie się/pragnienie czegokolwiek z tego prowadzi tylko do tego samego cyklu
bzdur, wyeliminowało nawet to; myśli, uczucia, tożsamość, Ja, Dusza, agent, działacz, czujący,
bez żadnych afektywnych cech emocjonalnych, tylko ta pełna cisza, pokój i absolutny brak
mentalnego „ruchu”.
Ale jeszcze „dalej”, ostatnio cała konstrukcja ciała i umysłu jako posiadająca jakiekolwiek
obiektywne istnienie zaczęła całkowicie się rozpuszczać! Doświadczanie świata jako świata
doświadczającego siebie, że tak powiem, bezpośrednio i intymnie, jak życie w wysokiej
rozdzielczości, nawet poczucie istnienia jako tej fizycznej formy całkowicie znika; nie, że ciało
nadal nie jest „tu” i nie robi swoich rzeczy, ale jest doświadczane jako taniec natychmiastowych,
samo-wyzwolonych, świetlistych wrażeń, nie jako „ciało” czy „umysł”. Jednak rzeczy nadal
pogłębiają się, rozwijają i zmieniają bez żadnego wysiłku z „mojej” strony, tylko ten taniec
stworzenia robiący to, co robi. Zauważ, że używam tych słów dosłownie, kiedy mówię, że umysł
i ciało „odpadają”, wydaje się, że tak robią i wszystko, co pozostaje, to to, co mogę opisać tylko
jako „czyste doświadczanie”.
Czy to daje jakiś obraz tego, o czym mówię? Nie próbuję mówić, że jestem jakimś ekspertem,
wszystko, co mogę kiedykolwiek wiedzieć, to moje własne doświadczenie, ale pewne rzeczy
w tym, jak inni komunikują swoje wglądy, nabierają zupełnie nowego poziomu klarowności, gdy
sam tam byłeś.
* * *
Liso, kiedy używam słowa „doświadczanie”, po prostu odnoszę się do podstawowej percepcji
zmysłowej, tzn. widzenia, słyszenia, wąchania, smakowania, dotykania i myślenia. Nawet po
„przesunięciu” w zupełnie nowe doświadczenie percepcyjne, świat nadal jest doświadczany jako
te sześć strumieni świadomości; świadomość zmysłowa sama w sobie jest równie nietrwała,
pusta i samo-wyzwolona, ale jej powstawanie nadal zależy od warunków. Lepiej? :)
* * *
Jacksonie, bardzo podoba mi się sposób, w jaki to tutaj opisujesz: „Doświadczenie percepcyjne
jest kompletnym, jednolitym gestaltem”. Często używam terminu „gestalt”, próbując opisać
całkowitą unifikację pola zmysłów, która zachodzi, jednak fascynuje mnie, że nawet pozorna
jedność może zostać złamana przez obserwowanie, jak niejednoczesna natura percepcji jest
również iluzoryczna; innymi słowy, wszystko wydaje się dziać jednocześnie, bez poczucia
jakiegokolwiek upływu czasu lub ciągłości między jednym momentem a następnym. Wspaniała
zabawa!
* * *
Wydawało mi się to się znacznie bardziej kruche i cienkie, kiedy po raz pierwszy zacząłem to
napotykać, ale właśnie brak jakiejkolwiek stabilności czy czegokolwiek, do czego „ja” mogłoby się
przywiązać, sprawia, że wydaje się to „cienkie” lub w jakiś sposób niematerialne. Już nie
doświadczam „tej” rzeczywistości, jak to miało miejsce przed eliminacją poczucia bycia, i nie
doświadczam tego od co najmniej sześciu tygodni, a pamięć o tym, jak to było żyć w inny
sposób, wydaje się tak odległa, że przypomina sen. Z pewnością doświadczyłeś tego w pewnym
momencie swojego życia, ale żyć w ten sposób 24/7 to naprawdę coś wyjątkowego
i zdecydowanie wartego.
* * *
Delmo, staram się unikać wstawiania mojej praktyki w ramy modelu aktualistycznego z kilku
powodów. Jeśli jesteś zaznajomiona z festiwalem narzekań, który odbywa się na DhO za każdym
razem, gdy ten temat się pojawia, będziesz wiedziała, co mam na myśli. Termin „ustanie bycia”
jest, o ile mi wiadomo, bardziej związany z buddyzmem, ale niezależnie od tradycji jest to
odpowiedni opis.
* * *
Liso, trudno to opisać, ponieważ łatwo jest to pomylić z wieloma innymi rzeczami, w zależności
od tego, gdzie się znajdujesz. Poczucie bycia, jak bym to opisał, to fundamentalne poczucie
istnienia, które leży u podstaw każdego doświadczenia. To, co pozostaje, gdy jaźń zostanie
przejrzana, ale wciąż implikuje pewne poczucie podmiotu lub coś, co wydaje się być świadome
tego doświadczenia, gdy się ono dzieje, i w ten sposób nadal sugeruje fałszywy dualizm.
* * *
Nie chciałem dodawać niczego więcej, po prostu zauważam Twoją niezdolność do dyskusji na
temat praktycznych aspektów medytacji oraz Twoją nieustępliwość w kwestii „nic nie trzeba
robić” za śmieszną, nie wspominając o tym, że nie jest to pomocne w kontekście, w którym się
wypowiadasz. Nie mówię, że się mylisz, twierdząc, że nic nie trzeba robić, ale wydaje się, że nie
jesteś w stanie pojąć faktu, że taka realizacja, nawet w Twoim własnym doświadczeniu, wymaga
pewnego „wysiłku” na jakimś etapie, po prostu poprzez zastosowanie uważności/świadomości do
własnego bezpośredniego doświadczenia.
* * *
Uczucia mogą pojawiać się tylko w odniesieniu do obiektu, który nie jest wyraźnie doświadczany
za pośrednictwem sześciu zmysłowych bram. Zawsze są uczuciami o czymś, a ich pojawienie się
jest częścią tego, co prowadzi do stworzenia podmiotu, „ja”, które jest tam, aby doświadczyć
tego pozornego obiektu, który jest postrzegany jako „nie-ja”.
Kiedy nie można znaleźć podmiotu, jak to możliwe, że obiekty nadal są postrzegane?
Co nadal wskazuje na to, że „ty” masz kontrolę nad tym doświadczeniem zwanym „życiem”?
Co nadal ukrywa się w cieniach, udając, że jest czymś innym niż rzeczywiście „jest”?
Gdybyś teraz padł martwy, co by się naprawdę zmieniło w świecie?
Kilka rzeczy do rozważenia, jeżeli nadal jesteś zainteresowany rozplątaniem tego węzła…
* * *
Nie ma żadnego podmiotu poza jego przypisaniem [samemu sobie – przyp. tłum.], czy to
prawdziwym, czy nie. Jeżeli nadal doświadczasz JAKIEGOKOLWIEK poczucia obserwatora,
podmiotu, a nawet ciała, któremu to wszystko się dzieje, to jeszcze nie skończyłeś i nadal jest
WIELE węzłów do rozplątania.
* * *
Prowadzę bloga zatytułowanego „Methods of Awakening”, który może zainteresować niektórych
z was. Nadal jestem w trakcie kończenia około 10 artykułów, więc wybaczcie obecną skromność
treści.
Skupiam się na praktycznych, przyziemnych, pozbawionych bzdur technikach i metodach
dostępnych w różnych tradycjach, które mogą pozwolić osobie na rozwinięcie dalszego wglądu
we własne doświadczenie i uwolnienie się od niewiedzy, która uniemożliwia nam jasne widzenie.
Nie jestem nauczycielem ani żadnym ekspertem, a to, o czym piszę, pochodzi z empirycznych
eksperymentów i osobistych doświadczeń zebranych przez kilka lat, więc proszę, nie traktujcie
mojej opinii jako jakiegokolwiek autorytetu. Po prostu pomyślałem, że niektórym osobom może
się przydać ten konkretny artykuł.
* * *
Apercepcję, w zależności od kontekstu, można opisać jako bezpośrednie postrzeganie tego
momentu kontaktu zmysłowego, zanim umysł rozwinie uczucie (pozytywne, negatywne lub
neutralne) wobec jakiegoś bodźca, a następnie go oznaczy/skoncepualizuje. To, co opisujesz jako
„bezpośrednie doświadczenie” tutaj, szczególnie wspomnienie „realności” i zupełnie innego
sposobu doświadczania, brzmi dla mnie jakbyś prawdopodobnie spotkał się z apercepcją. Ten
sposób doświadczania staje się podstawą na pewnym etapie praktyki i jest tak niesamowicie inny,
nie wspominając o tym, że wyzwalający, iż jest dosłownie poza wyobraźnią, ponieważ apercepcja
„rzeczy” nie może być wyobrażona, tylko bezpośrednio doświadczona.
* * *
Podczas gdy początkowe uświadomienie anatty [bezjaźniowości – przyp. tłum.] (nie-ja, bardziej
niż „brak ja”) może przynieść okres apercepcji, normalna percepcja zazwyczaj powraca, chociaż
w pewien sposób inna, z powodu wciąż istniejącego podziału podmiot/przedmiot. Apercepcja
w sensie, w jakim jej używam, jest całkowicie pozbawiona JAKIEGOKOLWIEK poczucia istnienia
„mnie”, nie tylko uznania iluzorycznej natury „mojej” jaźni. Kiedy apercepcja ma miejsce,
dosłownie nie ma żadnego poczucia, że ktoś widzi, słyszy czy myśli. Chociaż miałeś przedsmak
tego, jak to jest, rzeczywiste doświadczenie tego jako podstawy funkcjonowania jest bardzo
różne, znacznie klarowniejsze, samoświetlne i tak, tak natychmiastowe i bezpośrednie. Szczerze
mówiąc, nie sądzę, aby „apercepcja” była odkrywana na LU [Liberation Unleashed – przyp. tłum.],
chociaż to nie znaczy, że ludzie nie doświadczają jej do pewnego stopnia, ale jestem całkiem
pewien, że nikt, kto dotarł do tego przez LU, nie zaszedł tak daleko… jeszcze.
* * *
To uczciwa uwaga, dziękuję za szczerość. Mam tendencję do otwartego kwestionowania ludzi
w tej kwestii, wzywania ich do uzasadnienia tego, o czym mówią, i przyjmowania bardziej
bezpośredniego podejścia niż takie, które jest powszechne w całym „duchowym” środowisku, ale
to dlatego, że kiedyś, gdy ludzie konfrontowali mnie z moimi własnymi bzdurami, prowadziło to
u mnie do poważnych, ponownych ocen gruntownych nieporozumień, których zbadanie
zaniedbywałem. Nie zrozum mnie źle, nie oskarżam nikogo o kłamstwo czy o fałszywe
twierdzenia, po prostu czasami każdy może się bardzo, bardzo mylić i można zrobić wiele
niepotrzebnych „błędnych zakrętów”. Oczywiście jest wiele do powiedzenia na temat zbaczania
z utartego szlaku, nie lekceważę znaczenia ekskursji po drodze, ale przynajmniej dla mnie do tego
procesu można podejść znacznie wydajniej z dobrymi technikami/metodami, dyscypliną i silnym
zamiarem. Tak czy inaczej, chcę jasno powiedzieć, że NIGDY nie publikuję z jakąkolwiek złą wolą
ani z zamiarem zaszkodzenia komukolwiek w jakikolwiek sposób.
* * *
Zwrotka, którą napisałem zeszłej nocy…
Jest widzenie, ale nikt nie widzi.
Otwierają się okna w pustym pokoju.
Nawet ścian nie można tu znaleźć.
* * *
Anonymous
21 sierpnia 2012, 9:36:00 PM
Jakie są metody, dzięki którym można osiągnąć apercepcję i niedualny wgląd?
Tommy M
24 sierpnia 2012, 5:16:00 AM
Cześć,
„Jakie są metody, dzięki którym można osiągnąć apercepcję i niedualny wgląd?”
Metody są różnorodne w zależności od tradycji lub modelu konceptualnego, którego się używa.
W moim dotychczasowym doświadczeniu, najskuteczniejszym i najbardziej efektywnym
sposobem jest zwracanie czystej uwagi na swoje bezpośrednie zmysłowe doświadczenie (tzn. to,
co dzieje się w bramach zmysłów), czyli vipassana, najlepiej z odpowiednim poziomem
koncentracji, aby zapewnić dokładną obserwację pojawiania się i przemijania każdego doznania.
Warto również obserwować fundamentalne buddyjskie pojęcia „trzech charakterystyk”:
bezjaźniowości (anatta), nietrwałości (anicca) i niepogodzenia (dukkha), które pozwalają
doświadczyć prawdziwej natury tych doznań i zobaczyć, że każde z nich jest jedynie
przemijające, świetliste i samo-wyzwolone, bez żadnego „mnie”, które mogłoby ingerować.
Pozdrawiam,
Tommy


-------------


Addition by Soh:


Aktualizacja 2024 autorstwa Tommy'ego:

Sztuczna inteligencja Facebooka zdaje się niewytłumaczalnie usuwać większość komentarzy, więc proszę nie myśleć, że to właściciele grupy lub administratorzy. Nie wiem nawet, czy TEN post się wyświetli, ale spróbuję...

Doceniam to, że Soh dzieli się tymi postami. To zaszczyt być uwzględnionym na blogu i być częścią AtR w ogóle. ❤️

Jak jest napisane w oryginalnym poście, te wpisy pochodzą z około 2012 roku i WIELE rzeczy się od tego czasu zmieniło. Wiele z przekonań, które wtedy miałem, albo radykalnie się zmieniło, albo zostało całkowicie porzuconych, np. opisywałem swoją praktykę jako "freestyle i synkretyczną, ale z naciskiem na modele buddyjskie (...)", ale teraz odradzam synkretyzm i skupiam się całkowicie na Buddhadharmie. To tylko jeden mały przykład. Zajęłoby to zbyt długo (i byłoby tak nudne, jak bardzo nudna rzecz w stanie terminalnej nudy) przechodzenie przez powyższe posty i wyjaśnianie, co się zmieniło, a co nie, i wątpię, żeby miało to dla kogokolwiek jakąś wartość.

Nasz rezydent, samozwańczy paccekhabuddha, Mike King, powiedział, że mój cel w czasie tych postów "nie był wcale celem Buddy", i częściowo ma rację. Wiem, że nikogo to tak naprawdę nie obchodzi, ponieważ to sprzed 12 lat i, niespodzianka, ludzie się zmieniają; ale na wypadek, gdyby ktoś się tym zainteresował:

Jak wspomniałem, wiele się zmieniło przez ostatnie 12 lat. Wtedy byłem nowicjuszem, jeśli chodzi o Buddhadharmę (i wciąż jestem nowicjuszem, mówiąc całkowicie szczerze). Pochodziłem z zupełnie innego tła niż większość ludzi tutaj, więc moje zrozumienie podstawowych zasad wciąż się rozwijało. Przybycie do Buddhadharmy przez Hinayanę skłoniło mnie do skupienia się na osobistym wyzwoleniu, ale kontynuowane studia i praktyka ostatecznie doprowadziły mnie do dążenia do celu opróżnienia samsary raz na zawsze. Więc chociaż mogłem nie mówić wprost, że "koniec cierpienia" był moim celem (i wybrałem wtedy formułowanie tego w bardziej psychologicznych, mniej "duchowych" terminach z określonego powodu), moja praktyka z pewnością była skierowana w tę stronę.

Jeśli ktoś ma jakieś pytania lub szuka wyjaśnienia czegokolwiek, co napisałem wtedy, proszę śmiało pytać, a odpowiem, gdy tylko będę w stanie. Jak ciągle powtarzam, wiele się zmieniło przez te ponad 10 lat od napisania tego, więc rzeczy, które mówię dzisiaj, mogą wydawać się sprzeczne z tym, co powiedziałem w oryginalnych postach. W rzeczywistości tylko kilka osób będzie się nad tym zastanawiać, ale pomyślałem, że może być użyteczne poruszenie podstawowego punktu i mam nadzieję, że będzie to pomocne dla kogoś. 😊

0 Responses